
„Kropka nad i” Grażyna Garlińska
Po długich dyskusjach program restrukturyzacji branży paliwowej może zacznie być wreszcie realizowany. Minister skarbu państwa postanowił je bowiem zakończyć i skierować projekt „Programu restrukturyzacji i prywatyzacji sektora naftowego" do rozpatrzenia przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Oczywiście w trakcie rozpatrywania może on jeszcze ulec zmianie.
Minister skarbu postawił „kropkę nad i" w tak ważnej sprawie jak forma połączenia Petrochemii Płock z CPN S.A. Z dwóch rozważanych i dyskutowanych od kilku miesięcy możliwości połączenia, nad którymi pracowały zarządy obu spółek, to jest inkorporacji, albo przejęcia jednej firmy przez drugą resort skarbu wybrał pierwszy wariant, oczywiście nie bez udziału zainteresowanych.
Niełatwe negocjacje Rozmowy na temat wyboru formuły połączenia nie były łatwe. Obydwie firmy maja mocną, dominującą pozycję na rynku i nic dziwnego, że odczuwają do siebie wzajemną niechęć - mówi Janusz Michalski, podsekretarz stanu w ministerstwie skarbu państwa. Żaden nie chce stracić, raczej zyskać. Wydaje się, że formuła inkorporacji, zaakceptowana przez zarządy obu spółek w wyniku której powstanie „Koncern Naftowy", znajdzie także aprobatę załóg, które otrzymają zgodnie z ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji, darmowe akcje. Związki zawodowe Petrochemii i CPN od początku były zaangażowane w cały proces, a szczególnie pracownicy CPN. Po smutnych doświadczeniach z przeszłości, gdy z firmy wydzielono Dyrekcję Eksploatacji Cystern i nieodpłatnie przekazano Nafcie Polskie S.A., która działa w imieniu właściciela, czyli ministra skarbu państwa i jest odpowiedzialna za sprawną realizację programu restrukturyzacji branży paliwowej. W wyniku tej operacji pomniejszony został majątek CPN, stąd obawy związkowców. Szczególnie, gdy usłyszeli, że zgodnie z obecnym programem restrukturyzacji z CPN wydzielone zostały obecnie Naftobazy. Ta operacja przeprowadzana jest jednak - jak zapewnia się w ministerstwie skarbu - na zasadach handlowych. Przekazanie Naftobaz, Nafcie Polskiej następuje po określonej przez obie strony cenie. Majątek CPN nie zostanie więc uszczuplony. Jak twierdzi Janusz Michalski, decyzja ta ważna jest z różnych względów. Między innymi dlatego, iż dzięki niej do Naftobaz zapewniony zostanie równy dostęp wszystkich działających na rynku podmiotów, w tym także zagranicznych, na zasadzie zawierania długoterminowych umów.
Kto kupi rafinerie? Jeśli chodzi o prywatyzację, to na pierwszy ogień pójdzie Rafineria Gdańska. Firmie brakuje bowiem środków na rozwój. Przy prywatyzacji zastosowana zostanie formuła zaproszenia do rokowań inwestorów branżowych, którzy będą mogli nabyć powyżej 50 proc. jej akcji. Ponadto nie wyklucza się także możliwości opcji sprzedaży części akcji poprzez Giełdę Papierów Wartościowych. Następnie rozpocznie się realizacja decydującego punktu programu, czyli restrukturyzacja i prywatyzacja Petrochemii Płock S.A. i Centrali Produktów naftowych CPN S.A. Jak już wcześniej zaznaczono nastąpi połączenie majątków tych firm i stworzenie jednego „Koncernu Naftowego". Planowana jest sprzedaż połączonych firm w ofercie publicznej na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie oraz na giełdach zagranicznych, na przykład w Londynie. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to być może nastąpi opcja sprzedaży pakietu mniejszościowego inwestorowi branżowemu. Program restrukturyzacji branży paliwowej przewiduje także „zagospodarowanie", tzw. rafinerii południowych. Większość z nich poza Rafinerią Glimar, która być może zostanie sprzedana za pośrednictwem giełdy, ma dosyć trudną sytuację ekonomiczno-finansową. Najlepiej byłoby więc - uważa Janusz Michalski - gdyby udało się je w miarę szybko sprzedać inwestorom, którzy będą w stanie w nie inwestować. Rafinerie południowe będą prywatyzowane indywidualnie. W niedługim czasie wysłane zostaną listy intencyjne do potencjalnych inwestorów. Rafinerię Trzebinia przejęła już Petrochemia Płock. Negocjuje ona także z Rafinerią Jedlicze. Zastanawia się też nad przejęciem Rafinerii Czechowice.
Przyszłość Nafty Ważną rolę w sprawnym przeprowadzeniu programu odgrywa, działająca w imieniu ministra skarbu Nafta Polska, która funkcjonuje jako „organizm logistyczny". Jest ona właścicielem 75 proc. akcji „Płocka" a niebawem stanie się właścicielem 75 proc. akcji CPN. Wniesione zostały do niej także w 75 proc. udziałów rafinerie południowe. Niektórzy zadają sobie pytanie, czy po wykonaniu swoich zadań, a więc przede wszystkim po doprowadzeniu do prywatyzacji wszystkich wymienionych spółek będzie ona jeszcze potrzebna. A może ją samą warto byłoby sprywatyzować? W ministerstwie skarbu mówi się, że na pewno nie będą sprywatyzowane tzw. elementy logistyczne Nafty Polskiej. Do nich należą Naftobazy Sp. z o.o. (22 magazyny paliw), w której Nafta Polska otrzyma udział kapitałowy. A także Dyrekcja Eksploatacji Cystern, Naftoport i Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych. Wymienione elementy logistyczne Nafty Polskiej nie będą prywatyzowane z różnych względów. Jednym z nich jest konieczność zapewnienia bezpieczeństwa paliwowo-energetycznego kraju. Jak twierdzi Janusz Michalski, skarb państwa powinien mieć kontrolę nad transportem i magazynowaniem paliw, które nie powinny się znaleźć w obcych rękach. Przeciwnicy rozwiązania Nafty Polskiej S.A. mówią także, że jest ona kręgosłupem całego systemu paliwowego. Spółka ta utworzona w 1996 roku w celu realizacji programu rządowego ma już bowiem doświadczenie w zarządzaniu branżą i właśnie za jej pośrednictwem najlepiej będzie przeprowadzić jej restrukturyzację i prywatyzację. Zlikwidowanie Nafty Polskiej S.A. byłoby także złym sygnałem dla inwestorów zagranicznych, gdyż podważałoby naszą wiarygodność.
Sprostać konkurencji Wiele wskazuje na to, że rozpoczęcie programu restrukturyzacji i prywatyzacji branży paliwowej staje się coraz bardziej realne. O ile nie wystąpią jeszcze jakieś nadzwyczajne okoliczności, które mogą go opóźnić, na przykład naciski polityczne. Wydaje się jednak, że realizacja najważniejszego punktu programu, tj. połączenia „Petrochemii" i CPN dojdzie wreszcie do skutku. Tym bardziej, że z doświadczeń innych krajów wynika, że korzystnie jest, gdy produkcja, przetwórstwo i dystrybucja paliw znajduje się w jednym organizmie gospodarczym. Podnoszony przez niektórych zarzut, że może to być niebezpieczne z punktu widzenia praktyk monopolistycznych jest chyba przedwczesny. Na ten temat wypowie się z pewnością Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. W wyniku realizacji programu powstaną zresztą w Polsce dwa konkurujące ze sobą ośrodki naftowe. Jeden wokół Koncernu Naftowego (Petrochemia Płock i CPN SA); drugi - wokół Rafinerii Gdańskiej, której zapewniona zostanie możliwość nabycia od CPN 150 stacji benzynowych. Nie możemy zapominać, że naszym firmom przyjdzie się zmierzyć z ogromną konkurencją po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Nie jesteśmy ani pierwszym, ani ostatnim krajem europejskim, który przeprowadza głęboką restrukturyzację sektora naftowego. Przed nami zrobiły to między innymi Francja, Włochy, Hiszpania i Portugalia. Liberalizacja tej branży jest bowiem jednym z głównych wymogów stawianych krajom, które znajdą się w Unii Europejskiej. (kwiecień 1998)
dodano: 2012-01-02 14:05:00 |